Dzień mamy

Zacznę moją opowieść jak początek dobrego horroru. Kiedy w 29 tygodniu ciąży ratowali mnie i młodą, jeszcze nie znałam życia. Nie wiedziałam co to ból, strach, niemoc, brak sił. Choć pierwszy rok mojego macierzyństwa to dobry materiał na kryminał i wyciskacz łez w jednym, wiem, że to już przeszłość. Teraz choć wiele mamy po tamtych wydarzeniach problemów (zdrowotnych ja, rozwojowych ona) idziemy na przód ciesząc się swoim towarzystwem.


 

 Bycie mamą 9latki to nie lada wyzwanie. To jeszcze dziecko, które chce się przytulić, czasem spać w łożu małżeńskim, obejrzeć durną bajkę, pobawić się lelkami mimo, że oficjalnie już nie interesują ją takie rzeczy. To też nastolatka (choć z wieku nic jeszcze nie ma z nastu). Mam wrażenie, że te nowe pokolenia jakoś szybciej dojrzewają. Poranne wybieranie "stylizacji" to moja droga przez mękę. I nie, nie pomaga wybranie ubrania wieczorem, bowiem rano moi drodzy to jest już zupełnie inny flow. Niby taka dorosła a o myciu zębów trzeba przypominać, niby taka rezolutna a nie wie gdzie w domu brudne ciuchy do prania się wrzuca. Nie wie wielu rzeczy, lub nie chce wiedzieć, ale nie będę jej tu w "internetach siary robić".

Podobno jestem nadopiekuńczą matką. Tak jej psiapsi twierdzi. A no jestem, bo prawie się przekręciłyśmy i wciąż mamy na to szansę z naszym szczęściem i perypetiami zdrowotnymi. Wiec tak, dmucham na zimne i wyznaje przysłowie, że kogo raz ukąsi żmija ucieka na widok sznura.

Ta moja nadopiekuńczość raz jej pasuje raz nie. Pasuje gdy plecak jest ciężki a ona po tańcach idzie za mną, ciągnąć nogę za nogą. Za mną, niosącą ten ciężki plecak. Pasuje jej gdy zapomni na technikę skarpetki, wstążki i guzika i znajduje to wszystko w szkolnej szafce chwilę przed lekcją. Pasuje jej gdy nie ma smaka na zupę a ja smażę jej naleśniczki. O zgrozo nie zwykłe, ale małe , odpowiednio przypieczone na brzegach. Nadopiekuńczość nie pasuje jej i mocno to akcentuje słynnym "Mama weeeeź". Nie pasuje, gdy przypominam jej na ucho żeby poszła do toalety. Wiem, że gdy teraz tego nie zrobi potem będzie dramat. Nie pasuje gdy idzie za mną za rękę do szkoły 3/4 drogi a przed samą szkołą puszcza rękę, zabiera mi plecak i krzyczy "Narka Mamiś".

Wiele nas różni i wiele nas łączy. Różnimy się wyglądem, pracowitością, sposobem na odpoczynek. Łączą nas artystyczne dusze, upodobania kulinarne i to że świetnie bawimy się w swoim towarzystwie. Rozumiemy się też bez słów, często mówimy to samo w tym samym czasie, mamy na coś ochotę w tej samej chwili. Jakby magiczne porozumienie. 

Żeby nie było tak kolorowo, potrafimy się też wydzierać, głośno przedstawiać swoje argumenty, fochać się na siebie. Stety, niestety trwa to góra 30min. Zawsze któraś strona przyjdzie , przeprosi, zaliczymy przytulasa i znów wszystko wraca na dawne tory.

Choć będąc w ciąży płeć dziecka była mi obojętna, dziś Zuzanny nie zamieniłabym na Franka. Uwielbiam nasze babskie pogaduchy, wypady, zakupy i seriale, które wspólnie oglądamy. Często ubieramy się podobnie demonstrując naszą kobiecość. Dbamy o siebie wzajemnie. Bardzo się kochamy.

Mogę z radością napisać, że Zuza do najwspanialsze co mi się w żuciu zdarzyło. Liczę, że długo będą mogła cieszyć się tym szczęściem.

Niesamowitym prezentem dla mam jest sesja zdjęciowa. Nic nie oddaje naszej relacji z drugą osobą lepiej niż fotografia. Można wracać latami do pięknych chwil. W śmietankowym domu, wiele papierowych wspomnieć wisi na ścianach i stoi w ramkach. Są u nas nie tylko zdjęcia z podróży czy ważnych uroczystości, ale i fotografie osób których już nie ma wśród nas. Moja mama i tata patrzą na mnie codziennie ze wspólnego zdjęcia z lat 80tych. Choć rozwiedli się gdy byłam malutka, to wspólne zdjęcie jest dla mnie fajnym wspomnieniem.

Znam wspaniałą fotografkę, która towarzyszy nam przy ważnych uroczystościach. Znamy się od wielu lat. Znam jej warsztat umiejętności oraz sprzęt jakim dysponuje. To bardzo utalentowana dziewczyna. Wprowadza na sesjach tak niesamowitą, wesołą atmosferę, że brzuch ze śmiechu boli mnie do dziś. Czas na sesjach z Patrycją to czas relaksu. To świetnie spędzony czas.

 

                   Zapraszam Was do świata magii

                           PATIIGRAPHY




 Zdjęcia, które tworzy Patii, mają jedyny w swoim rodzaju styl. Lubuję się w jej twórczości. Prace są jakby wyciągnięte ze świata magii, lekko rozmyte tła, wyciągnięte struktury. Uwielbiam ten styl.

 




 

Śmietankowy Dom

Autorka bloga:
Śmietankowy Dom – DIY • Livestyle • Handmade • Rękodzieło

4 komentarze:

  1. Pani relacja z córką jest piękna i takie powinny być domy wszystkich dzieci na świecie, niezwykle są te fotografie ale to Wy obie nadajecie im tej niezwykłości, życzę mnóstwa siły w tych codziennych zmaganiach i jak najczęściej bólu brzucha od śmiechu, pozdrawiam Monika vel Helena Nowak ❤️🌷

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za przepiękny komentarz.Bardzo za niego dziękuję.

      Usuń
  2. Ładnie o Was piszesz :) Jak najwięcej szczęśliwych wspólnych chwil dziewczyny! :) Super pomysł z miejscem sesji i te kalosze plus kwiat bzu extra :) i Wy zgrabniary z tą Waszą piękną relacją :) Pozdrawia m serdecznie!

    OdpowiedzUsuń