Zrobiłam interes z Panią z warzywniaka

Witajcie.

Przedstawiam Wam dziś moją osiedlową historię. Wiecie już, że wielokrotnie zachwalałam mój osiedlowy śmietnik z którego wyciągam skarby. Nie sądziłam jednak, że zaprzyjaźnię się z Panią z warzywniaka.

Był mroźny dzień, ani na chwilkę nie zamierzałam wystawiać nosa z mieszkania. Mieszkamy z moim tatą-on odważył się wyjść po zakupy. Gdy wrócił do domu miał takie oto newsy.

  "Za warzywniakiem leży sterta skrzynek po pomarańczach,może by się przydały do czegoś"

W minutę byłam gotowa wyjść na mróz. Biegłam  do butki warzywnej na końcu podwórka. Po co biegłam, nie wiem, chyba nie myślałam, że na mojej ulicy ktoś jeszcze byłby zainteresowany takimi skrzynkami.

Dobiegłam, były 4 sztuki-brać , nie brać, brać, nie brać, pytać nie pytać-myśli kołatały w głowie Weszłam do warzywniaka i nieśmiało zapytałam, czy te skrzynki są do wywalenia. "TAK PALIMY NIMI W PIECU"-dostałam odpowiedź. Pozwólcie, że nie skomentuje tego.

Mam je! MAM! i  miła Pani "Lolkowa"-jak się okazało, będzie mi odkładać co ładniejsze sztuki.

Zastanawiacie się po co mi taka skrzynka.
Proszę bardzo-patrzcie.











Skrzynka jest do kupienia. Niebawem kolejne egzemplarze w bieli i błękicie.

Śmietankowy Dom

Autorka bloga:
Śmietankowy Dom – DIY • Livestyle • Handmade • Rękodzieło

11 komentarzy:

  1. Hehe,nie ma to jak mieć chody u Pani z warzywniaka :)
    Ciekawa jestem odsłony kolejnych skrzynek.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny interes ubiłaś:)
    Skrzynka jest super:)
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny masz pomysł na te skrzynki, zapraszam do siebie na rozdanie - Torebka Gosi Baczyńskiej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja się wcale nie dziwię, że biegłaś po te skrzynki, bo są bardzo fajne.Ja mam drewniane w kuchni i na balkonie, nawet ich nie malowałam, bo są piękne same w sobie.Twoja cudna!Kiedyś widziałam wózek z takich drewnianych skrzynek i teraz pluję sobie w brodę, bo się nie odważyłam zapytać sprzedawcy, czy jest do wyrzucenia.Ale za to przytargałam do domu piękną szafkę, czeka na metamorfozę :-) Miłego wieczorku :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny pomysł z tą dekoracją, a z drewnianymi plastrami ładnie się komponuje!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajna historia i świetny pomysł na skrzynkę! :-) Moim zdaniem bardzo dobrze zrobiłaś, że popędziłaś do warzywniaka, bo okazuje się, że skrzynki mają coraz więcej amatorów :-) Mi drewniane skrzynki bardziej kojarzą się z loftowym klimatem, a Ty tak pięknie, romantycznie swoją ozdobiłaś :-) Pozdrawiam ciepło! :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale Ci się udało z tymi skrzynkami ;) Świetnie to wygląda ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękna metamorfoza,ja tez sprobuje dorwac takie skrzynki na targowisku ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepszy przykład jak zrobić coś z niczego!

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny pomysł. Ciekawe co powiedziałaby pani z warzywniaka, gdyby zobaczyła to cudo. Kaśka z http://nostalgicznyzakatek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja również uwielbiam zaglądać na osiedlowy składzik gabarytów. W zasadzie tak zaczynam każdy dzień, bo jak podnoszę roletę to widzę go z okna i zawsze wytężam wzrok w poszukiwaniu czegoś "potrzebującego drugiego życia" ;) Nie raz znalazłam tam skarby ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń